Kępa Ośnicka to wyspa o powierzchni prawie 400 hektarów ( wraz z 226 ha wód płynących). Całość należny do prywatnego właściciela. Pozostałe 6 ha dróg należy do gminy Słupno . Jej wymiary to ok. 2,5 km długości i blisko 1 km szerokości. Przez wiele lat, całość funkcjonowała jako dwie wyspy- Ośnicka oraz Tokarska. Prawdopodobnie od samego początku był to jeden grunt, który ze względu na wysoki stan Wisły podzielił się na dwie, niezależne kępy. Zresztą podział ten przez wiele lat rodził same kłopoty, ze względu na fakt, że każda z kęp, należała do różnych gmin, część osób traktowało ją jaką jedną całość nazywając ją Kępą Ośnicką, inni zaś dzieli je na dwie części.
Osadnictwo na wyspie rozpoczęło w drugiej połowie XVIII wieku, od momentu podpisania kontraktu pomiędzy Holendrami a biskupem kujawskim ks. Antonim Sebastianem Dembowskim, w imieniu którego, w dniu 27.01.1759 roku, ks. Wolicki, podpisał kontrakt o zasiedleniu. Ów dokument jest krótki i posiada zaledwie trzy strony, na których spisano prawa i obowiązki obydwu stron.
Znajdziemy tam informację o sześciu latach wolnizny czyli zwolnienia z podatku. Holendrzy zabezpieczyli się również na wypadek klęsk żywiołowych umieszczając w kontrakcie zapis- ,, jakoby się miał trafić taki rok, w który by miała być powódź, a zboża im zupełnie zrujnować, w takowym roku, Dwór Gulczewskim ulgę im deklaruje” Kontrakt zezwalał im również na pełną niezależność przy sprzedaży zboża oraz drzewa pozyskanego na swoich gruntach. Holendrzy pomimo faktu, że byli wolnymi ludźmi, to podobnie jak polscy chłopi pańszczyźniani, zmuszani byli do pracy na rzecz dworu w Gulczewie.
Wspólna umowa, dawała im również prawo sądzenia się miedzy sobą. Sędzią w tych sporach był wybrany przez nich Straszy. Jednak w przypadku odwołania się jednej ze stron, sprawę rozsądzał Dwór Gulczewski. Na mocy umowy, na wyspie założono również cmentarz. Kontrakt miał obowiązywać obie strony przez dwie dekady. Niestety nie istnieje żaden dokument, który potwierdzałby przedłużenie powyższej umowy na kolejne lata.
Schyłek XVIII i początek XIX wieku, to na wyspie osadnictwo niemieckie. Według danych spisanych w 1799 roku na Kępie Ośnickiej (i tu jest problem czy mowa jest o obu, czy tylko o jednej z nich) znajdowały się 4 domostwa, w których zamieszkiwało 21 osób. W księgach parafialnych Płocka i Gąbina, z początku wieku, widnieją cztery nazwiska - Schwentke, Tews, Jabs oraz Golnik. W 1882 Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego pisze, że Kępa Tokarska posiada 4 domy, 48 mieszkańców i 101 polskich mórg (56,54 ha) ziemi a Kępa Ośnicka 4 domy, 30 mieszkańców i 65 polskich mórg (36,39 ha) ziemi. Według spisu z XX wieku (1939-45), na części Ośnickiej , zamieszkiwali Schwentke, Eichmann, Jabs, Dobielaw i Tews. Mieszkali tam również służący, Hintz oraz Hartstock. Natomiast na części tokarskiej, mieszkali Schwentke oraz Rossolow wraz ze służbą. Mieszkańcy obu kęp zajmowali się przede wszystkim produkcją rolną. Jednak, we wspomnieniach Marii Macieszyny, możemy przeczytać, że mieszkańcy wyspy skupowali na potęgę warzywa i owoce, następnie suszyli je i prawdopodobnie wysyłali jako pożywienie dla armii. Jeszcze dziś na wyspie można znaleźć przedstawicieli różnych rzadkich roślin, które przez lata adoptowały się do istniejących tam warunków. Czasy kolonistów definitywnie skończyły się wraz z końcem drugiej wojny światowej. Niemcy stracili swoje majątki, cześć z nich uciekło do Niemiec, natomiast inna część trafiło do Centralnych Obozów Pracy. O tym czasie książkę wraz ze wspomnieniami swojej mamy napisała płocka poetka Pani Jolanta Michalska
Na wyspie prowadzone były również działania wojenne. Podczas Bitwy pod Tokarami, w 1809 roku, wyspa (część tokarska) została zajęta przez austriackich żołnierzy z dwoma armatami. Polskie oddziały broniące się z części Ośnickiej, przez kilka godzin odpierały szturm nieprzyjacielskiego wojska. Na podstawie wspomnień austriackiego jeńca wiemy, że zginęło tam 400 żołnierzy , między innymi major, trzech kapitanów oraz siedmiu innych oficerów. Natomiast austriaccy kirasjerzy, patrolujący brzeg stracili, 9 żołnierzu, w tym porucznika. Znana jest też inna relacja z tej bitwy. Mówi ona, że 25 Polaków leżących na płask, pod słomą, na płynącym promie, przybyło na wsypę jako statek handlowy, niczym koń trojański. Kiedy Polacy zaatakowali z obu stron (drugi oddział nacierał od strony Kępy Ośnickiej) ,zaskoczeni Austriacy rzucili się na barki, które pod wpływem ciężaru, zatonęły wraz z wojskiem i armatami. Pozostałych wybito lub wzięto do niewoli. Kolejne działania wojenne na kępie miały miejsce 12 września 1939, kiedy to oddziały niemieckie przeprowadziły desant na wyspę od strony Bobrowiczek, wykorzystując ją do jako przyczółek do kolejnej przeprawy oraz ataku na polskie pozycje w okolicach Dobrzykowa i Radziwia.
Dziś wyspa opustoszała. Cześć z niej, uprawiana jest przez pobliskiego rolnika, który hoduje na niej zwierzęta. Pozostała jest zarośnięta i zdziczała. Tylko równo rosnące stare wierzby oraz pozostałości po domostwach przypominają nam, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu, w tym miejscu tętniło życie. Jako ciekawostkę dodam, że w latach 70. i 80. XX wieku, na części kępy znajdował się poligon saperski płockiej jednostki wojskowej. U brzegu nadal zatopione są dwa pontony mostowe.
Na wyspę przybyliśmy dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego kapitana statku Amnezja i była to nasza kolejna ekspedycja badawcza i zapewne nieostatnia. Kępa kryje jeszcze wiele ciekawych historii, a o kilku z nich opowiedzieliśmy dziennikarzowi Gazety Wyborczej Płock
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz